Nie należę do rady ale mogę się wypowiedzieć...
Myślę że warto za wczasu o tym pomyslec i postarac sie umiejętnie dawkować alkohol, żeby można sie nim było cieszyc i delektować przez całe życie. Zeby nie musieć kiedys sobie drastycznie powiedzieć KONIEC! Wszystko jest dla ludzi na nie ludzie do wszystkiego. Dla mnie konsumpcja alko musi miec swoją oprawę-nie smakuje mi poprostu gdy pracuję, gdy nie ma wokół dobrego towarzystwa, lub gdy nie stanowi ubarwienia dobrego posiłku itd itd... Oczywiscie przegięcia się zdażają (co dałam przyklad we Wrocławiu)  - ale takie momenty przypominają mi o tym że trzeba sie pilnować żeby nie spedzać tak kazdego dnia czy też zaczynac kolejnego.
Jaro-życzę powodzenia!

Powodzenia. Ja będę niecierpliwie czekać na relacje . Wiesz że mnie ten temat dość interesuje Trzymaj się tam mocno żebyś wrócił do nas  perspektywa na lepsze - trzeźwe jutro. Czy ja ma problem - nie wiem , możliwe - napewno mam słabszy niz głowa żołądek i choćbym chciała  -  on jest naturalnym wentylem.

Kochana redakcjo, w raz z 3 kolegami kupiłem 1 piwo poł litrowe....
Od tego sie zaczyna, a tak na serio to fajny tekst załącze:

Wczoraj wybrałam sie na imprezę z moimi kolezankami. Powiedziałam mojemu męzowi, ze wroce o połnocy. Obiecuje ci kochanie, nie wroce ani minuty pozniej, powiedziałam i wybyłam. Ale. impreza byla cudowna! Drinki, balety, znow drinki, znow balety, i jeszcze więcej drinkow, było tak fajnie, ze zapomniałam o godzinie. Kiedy wrociłam do domu była 3 nad ranem. Wchodze do domu, po cichutku otwierając drzwi, a tu słysze tą wscieklą kukułkę w zegarze jak zakukała 3 razy. Kiedy się zorientowalam, ze moj maz się obudzi przy tym kukaniu, dokonczyłam sama kukac jeszcze 9 razy... Bylam z siebie bardzo dumna i zadowolona, ze chociaz pijana w cztery dupy, nagle taki dobry pomysł przyszedł mi do glowy - po prostu uniknęłam awantury z męzem...Szybciutko połozyłam się do łozka, mysląc jaka to ja jestem inteligenta! Ha
Rano, podczas śniadania, mąz zapytał o której wróciłam z imprezy, więc mu powiedziałam, ze o samiutkiej północy, tak jak mu obiecałam. On od razu nic nie powiedział, nawet nie wyglądał na podejrzliwego. 'Oh, jak dobrze, jestem uratowana.... pomyślałam i prawie otarłam pot z czoła. Moj maż, po chwili, spojrzał na mnie serio, mówiąc: Wiesz, musimy zmienić ten nasz zegar z kukułką. Zbladłam ze strachu, ale pytam pokornym głosem: 'Taaaak"  A dlaczego, kochanie? A on na to: Widzisz, dziś w nocy, kukułka zakukała 3 razy, potem - nie wiem jak to zrobiła - krzyknęła 'O kurwa"  znów zakukała 4 razy, zwymiotowała w korytarzu, zakukała jeszcze 3 razy i padła na podłogę ze śmiechu. Kuknęła jeszcze raz, nastąpnęła na kota i rozwaliła stolik w salonie. A potem, powaliła się koło mnie i kukając ostatni raz - puściła se głośnego bąka i szybko zaczęła chrapać........


Ja wogóle nie pije alkoholu, czasami sporadycznie wino.
Nie dla tego ze nie lubie, nie mogę.... jestem celiakowcem, mam diete bezglutynową i wszystko co ma gluten jest wykluczone z menu.
Tak ze piwo, wódka mój wróg nr:1.
Piwo ostatni raz piłem 15 lat temu, kiedy sie dowiedziałem ze mam taką "przypadłość".
Ten teks wyzej to oczywiscie na rozluznienie tematu, do pewnych spraw trzeba podejsc na rózne sposoby. Czasami zartem.
Co do tematu to ciezko mi sie wypowiedziec bo po za kilkoma przypadkami kiedy to tak na serio popiłem przed chorobą, to od 15 lat nie znam stanu upojenia alkoholowego.
Myśle ze kazdy z nas z pewnymi problemami sam sobie nie poradzi, uważam ze ludzie nie korzystają z pomocy ludzi którzy naprawde chca nam pomóc. Zeby skutecznie walczyc z uzależnieniem jakim kolwiek to potrzebna silna wola, uporzadkowanie otoczenia, cel obrac zeby zając sie czyms co buduje i nastawia pozytywnie i tymi metodami isc do celu.

Ostatnio edytowany przez Mores (2008-08-22 22:39:49)

W uzupełnieniu wiadomosci:
Wracajac jeszcze do tematu ogólnie alkoholu i picia.
Jak wspomniałem nie pije wogóle, ale co jest charakterystycznego. Prosze sobie wyobrazic ze prawie połowa "znajomych" odrzuciło mnie towarzysko z tego powodu....bo nie pije. Kumple nie wpadaja do mnie jak kiedys bo po co jak z Maciejem piwka nie wypije czy flaszeczki. Nie chodzą ze mne do lokali na impreze bo co to za kompan co nie wypije i nie złapie klimatów. Skrajnosci prawda, gdybym miał slaby charakter poddałbym sie i pił mimo ze alkohol(gluten zawarty) mógłby mnie doprowadzic do smierci nawet.
Ale pokusy były i czasami sie łamałem, duzo pomogła mi zona, rodzice, prawdziwi przyjaciele. Mimo ze człowiek niby ma juz czache upożadkowana to jednak pewne problemy moga dosiegnąc kazdego.

Piszę pod lekkim wpływem, ale przyznaję, ze czasem przeginam z alkoholem. Na szczeście mam osobę, która mnie hamuje i sprowadza na ziemię, czyli moją uKochaną, od 15 lat, Żonę

btw - Jaro - trzymam kciuki, zebyś sie uwolnił

Jarku życzę powodzenia co do alkocholizmu to ja jeszcze w to nie wpadłem i nie mam zamiaru a powiem szczerze że lubię popić szczególnie piwo i wódkę ale tylko wtedy gdy jest wokół mnie towarzystwo które akceptuje co prawda było kilka wpadek że urwał mi się film ale jakoś nie żałuję tego ponieważ dobrze się wtedy bawiłem (gorzej z reakcją rodziców) jestem zadowolony z tego  że mam na tyle silną wole że jak nie mam ochoty to nie piję i nikt mnie wtedy do tego nie zmusi i ja mam tak np. jest okres wakacji gdzie przez cały tydzień balujemy i codziennie pije ale nie aż tak do zgonu:) a potem przez 2 tygodnie nie wypiję nawet jednego piwa ponieważ nie mam ochoty  to samo mam w szkole często jest tak że chodzimy z paczka do knajpy na browarka i wychodzimy jak by nigdy nic się nie stało i rozchodzimy się do domów ale przychodzi taki okres gdzie nam się odechciewa pić i wtedy robimy sobie  przerwę i balujemy tylko okazyjnie

Ostatnio edytowany przez Faith_no_more - syn gromu (2008-08-23 21:35:21)

Jaro, trzymam za Ciebie kciuki! walka z tym nałogiem jest cholernie trudna, wielu nie wytrzymuje. Trezba duuuzo silnej woli i wysiłku żeby sie nie poddać i trwać w trzeźwości.
Na studiach mielismy warsztaty organizowane przez PARPA (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych). W trakcie jednego takiego kursu przyszedł niepijący od wielu lat stomatolog, który przepił wszystko do czego doszedł w życiu. Powiedział m.in jak on radził sobie z piciem. Codziennie rano mówił sobie, że zrobi wszystko aby nie pić przez cały dzień bo wytrzymać jeden dzień bez picia jest łatwiej niż całe zycie. Następnego dnia znowu sobie tak mówił i tak od 10-ciu lat.

On dał radę. Życzę żeby i Tobie się to udało!